18.09.2024 przyszło na świat cudownych 11 szczeniąt z powyższego skojarzenia, we wszystkich kolorach i długościach ogonków.

I tradycyjnie oddajemy głos właścicielom naszej psiej młodzieży, bo to już 9-ty miesiąc przecież. Zaczniemy od końca, bo jako ostatni urodził się Wielki Biały Miś, czyli Chandler, który przed tygodniem zakończył Championat Szczeniąt. Chandler jest też dla Karoliny już drugim psem z Mareeba, co napełnia nas wielką dumą. Chłopaki nie są spokrewnieni, bo Chan dzieli dom z synem Meg i Baloo. 

  1. Karolina: Chandler… to mój drugi psyn z Mareeba Bushland, aktualnie stał się młodszym bratem Bruna z miotu „J”. Bardzo długo czekałam z podjęciem tej decyzji bo jednak dwa owczarki australijskie to nie lada wyzwanie… Jednak po przeanalizowaniu mojego stylu życia i możliwości, decyzja w końcu zapadła! Tak więc 5 lat temu, biorąc Bruna i zarazem spełniając swoje największe życiowe marzenie, dzisiaj je oficjalnie dopełniam i łączę w kompletną całość. Gdy pojawił się Chandler pierwsze dwa tygodnie były dla nas zarazem ekscytujące i piękne ale również bardzo ciężkie. Było bardzo dużo stresu wywołanego przez zmiany i wielkich obaw czy chłopaki się dogadają. Bruno bardzo ciepło powitał tego pełnego energii bąka, jednak już od następnego dnia bardzo dosadnie pokazywał, że mógłby jednak opuścić już nasze rewiry… Pękało mi serce jak widziałam te ich „interakcje” a bardziej Chandlera radośnie ale delikatnie zachęcającego do zabawy i Bruna szczerzącego do niego zęby. Po dwóch tygodniach testowania granic, uczenia się zasad i wspólnej komunikacji, pojawiły się pierwsze wspólne zabawy i można było ich nazwać w końcu braćmi, więc cały stres opadł i mogliśmy zacząć się cieszyć sobą. Jeśli miałabym opisać Chandlera w dwóch słowach, zdecydowanie byłoby to, co mówię sobie każdego dnia, czyli biały cień… Wiedziałam, że „velcro dog” jest bardzo częstą cechą ale pierwszy raz mam z nią aż taką styczność. Niesamowite jest to jak bardzo jest na mnie ukierunkowany… Nie tylko chodzi za mną krok w krok ale również obserwuje z ogromnym zaciekawieniem wszystko co robię, czy to przesadzanie kwiatków czy mycie podłogi. Powiem skrycie, że poznając Sissi marzyło mi się, żeby mój pies był tak samo we mnie wpatrzony jak ona w swoją najukochańszą Panią. No i się udało! Sissula, dziękuję! Jego pseudonim, gdy jeszcze biegał z rodzeństwem i mamą to biały miś. Czy się nadal zgadza? W 100%. Nie spotkałam jeszcze psa co tak by się domagał bliskości i miał taką beztroską, wręcz dziecięcą chęć przytulania się. Gdy razem leżymy (bo czywiście pies może na łoże), wpycha głowę czy to pod moją głowę czy brzuch, żeby być jak najbliżej. Przesłodki charakterek idzie w parze oczywiście z bardzo mądrym i przebiegłym móżdżkiem. Chandler to mistrz kombinowania! Zagrodzisz pokój barierką? Żaden problem dla niego… Dodatkowo baardzo lubi testować zębami w zasadzie wszystko co leży pod ręką… na szczęście jest już troszkę spokojniejszy w tym aspekcie ale przy jego przywiązaniu do mnie musimy bardzo z tym uważać, podczas gdy zostaje sam w domu, bo między zdrowym odpoczynkiem w samotności a początkami lęku separacyjnego jest na ten moment bardzo cienka granica. Na szczęście bardzo szybko się uczy, momentalnie rozumie co się chce mu przekazać i bierze do siebie gdy coś mu się zakazuje. Za drugim razem gdy zwróci się mu uwagę jednym słowem widać, że wie już o co chodzi i ładnie odpuszcza. Zdecydowanie perfekcyjnie trzyma się wyznaczonych mu zasad i trzymam kciuki, by wiek nastoletni przeszedł bezobjawowo jak dotychczas… Jaki widzę w nim potencjał? Oprócz oczywistego czyli byciem miodem na serce jakim jest cała jego osobowość, będziemy na pewno próbować noseworku bo wyjątkowo reaguje na wszelkie zapachy i ma bardzo wyczulony węch! Więc ta przygoda jeszcze przed nami! Na pewno jest idealnym kompanem podróży, gdzie mamy na swoim koncie pierwszą większą wyprawę do Doliny Chochołowskiej, podczas której cała trasa z nim to była po prostu czysta przyjemność. Jeśli chodzi o relacje z Brunem to jest on oczywiście jego autorytetem, bardzo dużo się od niego uczy, co czasem nie do końca mi się podoba, bo to typ indywidualisty i pewne zachowania, typu odłączanie się od „stada” w celu eksploracji i załatwiania swoich psich spraw, udzielają się Chandlerowi, który oczywiście biegnie za bratem bo na pewno będą robić razem coś fajnego… Na szczęście szybciutko wraca bo jednak mamusia musi być na oku ale krąży tak między nami cały czas a czasem te odległości są spore ze względu, że większość spacerów robimy na odludziach chłonąc naturę wszelkimi zmysłami. No i tu pojawia się właśnie widoczny instynkt psów pasterskich! To też jest dla mnie nowość bo wcześniej to ja musiałam pilnować moją blacktri owce… Więc! Bardzo chciałabym zobaczyć Chandlera w akcji, zaganiającego stadko, bo myślę, że to byłoby dla niego bardzo satysfakcjonujące i spełniające zajęcie! Życie z tymi dwoma wariatami to najlepsze co mnie spotkało i nic mnie tak nie inspiruje jak oni, co jest kluczowe w mojej artystycznej pracy a o motywacji do życia nie wspomnę… z nimi spacer w największą ulewę czy śnieżycę to czysta przyjemność i mówię to z ręką na sercu! 🖤🤍

2. Kasia: Cara to mój pierwszy owczarek australijski, zakupiony przede wszystkim z zamiarem przygotowania do pracy w dogoterapii. Do tej pory pracowałam z retrieverami, liczyłam się z tym, że może to być wyzwanie – jak się jednak okazało, wcale nie musi. Jesteśmy dopiero na początku jej “kariery zawodowej”, ale już zauważam cechy, które przydadzą nam się we wspólnej pracy. Cara jest niezwykle towarzyską dziewczyną, merda pupą (tak, całą pupą!) zawsze i do każdego. Jest ciekawska. Nie boi się nowych miejsc. Zdarza się, że zaniepokojenie sygnalizuje szczekaniem, ale coraz rzadziej. Jest przyjaźnie nastawiona do nowych osób. Lubi kontakt z człowiekiem, sama upomina się o głaskanie. Jest cierpliwa (na tyle, na ile może być cierpliwy sześciomiesięczny szczeniak.
Cara w stadzie:
Dogaduje się z innymi psami, choć zdecydowanie lepiej funkcjonuje z tymi większymi. Zdarza się, że dominuje nad mniejszymi rasami. Akceptuje koty (jak przed nią nie uciekają, w ruchu bywa różnie…). Mamy w domu dwa koty i zdarza się, że budzą w Carze instynkt pasterza.
Cara w domu: nie jest nadmiernie atencyjna, umie się wyciszyć, reaguje na FE, ładnie pracuje na smaczkach. Na spacerach ładnie chodzi na smyczy. Mieszkamy na wsi, więc nasze spacery w 90% są leśne, jest odwoływalna i bez smyczy przychodzi na zawołanie.
Minusy: kradnie jedzenie (wszystkim: nam, kotom, innym psom) i wszystko, co spotka na drodze – jak ktoś nie może znaleźć klapka, skarpetki, albo myszki od komputera (!) to wiadomo, że jest w klatce albo psim legowisku. W domu wyznaje jedną zasadę: moja miska to moja miska, a twoja miska to też moja miska.
Podsumowując, Cara to pies który:
szybko się uczy (zarówno tych dobry, jak i złych rzeczy),
potrzebuje przewodnika, który postawi granice i określi, co wolno, a czego nie,
radzi sobie ze wszystkim co nowe,
jest aktywny,
prędzej wpadnie w ekscytację niż panikę,
lubi kontakt z człowiekiem.

3. Kacper i Maja: Dyzio to pies, który od pierwszego dnia zaskoczył nas swoją niezwykłą inteligencją. Już w pierwszym dniu pobytu w naszym domu nauczył się komendy „siad”, a w kolejnych dniach przyswajał kolejne polecenia, takie jak „leżeć”, „łapa” czy „czekaj”. Jego chęć do nauki i zdolność do szybkiego przyswajania nowych komend były dla nas ogromnym zaskoczeniem. Początkowo Dyzio miał tendencję do gryzienia, szczególnie kiedy swędziały go ząbki, ale z czasem nauczył się hamować i przestał nas gryźć. Najtrudniejszym zadaniem było nauczenie go komendy przywołania. Na początku, gdy wyczuwał jedzenie, nie potrafił się skupić i wszystko inne schodziło na dalszy plan. Na szczęście teraz, mimo pokus, zaczyna reagować na nasze wezwania, chociaż jedzenie wciąż ma dla niego wyjątkową moc przyciągania. Dyzio uwielbia zadania i aktywne spędzanie czasu – to prawdziwy maniak zabawy. Przez pierwsze dwa miesiące szybko nauczył się załatwiać na zewnątrz, a teraz już zawsze woła pod szybą, gdy chce wyjść na ogród. Jego energia i chęć do nauki sprawiają, że codziennie dostarcza nam nowych radości i niespodzianek. To naprawdę wyjątkowy pies, który potrafi zaskoczyć nas swoją bystrością i postępami. Zabranie go z tej hodowli to najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć. Nasza Pani trener z którą pracujemy od pierwszych tygodni Dyzia w naszym domu, również zwróciła uwagę na to jak dobrze jest zaznajomiony z kennelem i jak dobrą robotę wykonała hodowczyni.

4 Joanna i Sonda: O owczarku australijskim marzyłam od 5 lat i przez całe te 5 lat czytałam i dowiadywałam się jak najwięcej o rasie i jej potrzebach. Wszędzie napotykałam przestrogi, jak trudna i wymagająca jest to rasa. Sonda to nasz pierwszy pies, więc tym bardziej miałam ogromne obawy czy damy sobie radę. Od początku szykowaliśmy się na naprawdę dużo pracy. Okazało się jednak, że przy szczeniaku raczej musimy robić mniej niż więcej – mniej spacerów, mniej bodźców i mniej naszej obecności. Okazało się też, że naszym podstawowym zadaniem jest nauczenie szczeniaka odpoczywania i pozostawania w „nic-nie-robieniu”. Na szczęście maluch szybko łapał zasady i dziś jest to pies, który mimo naszej aktywnej obecności w domu, potrafi wypoczywać (czasem śpiąc, a czasem po prostu obserwując nas bez konieczności podążania za nami). Dzięki temu, że Sonda umie i lubi odpoczywać sama, nie przejawia lęku separacyjnego, a czas „samotności” w domu po prostu przesypia.

Żywiołowo reaguje na wszystkich ludzi i wszystkie psy. Emocje pokazuje w sposób mało delikatny (skakanie i gryzienie), a praca nad jej emocjami właśnie, to aktualnie największe wyzwanie z jakim się zmagamy. W relacjach z psami pomagają spacery socjalizacyjne. W relacjach z ludźmi nie pomaga za bardzo nic 🙂 Jedyna metoda to przerywanie kontaktu, zanim jeszcze emocje zaczynają być trudne do okiełznania. Z całą pewnością nie jest to pies łagodny właśnie z powodu emocji, których nie umie jeszcze okazywać w subtelny sposób. I choć marzyła nam się praca w dogoterapii, na ten moment nie ma na to widoków – dzieci to dla niej za dużo ruchu, za głośno, zbyt energicznie, by pracować jako psi terapeuta. Niemniej dużo już udało nam się wyprostować i dzięki naszej intensywnej i systematycznej pracy w tym zakresie, postępy w kontaktach z dziećmi ogromne.

Sonda nie ma silnego instynktu pogoni, ale trzeba być czujnym – instynkt ten uruchamia się u niej w kontaktach z małymi obiektami (ptaki, koty, fruwające reklamówki), natomiast większe obiekty (dzikie zwierzęta w lesie, rowerzyści, biegacze czy samochody) całkowicie ignoruje.

Zaskoczyła nas bardzo pozytywnie tym, że jest nieustraszona – nie ważne czy to kosiarka, dmuchawa do liści, wóz strażacki na sygnale (który pojawia się nagle zaskakując nas na wysepce między pasami ruchu!), suszarka do włosów czy odkurzacz, ona niczego się nie boi i reaguje ewentualnie wzmożoną ostrożnością czy zaciekawieniem.

Jest czujna i potrafi oszczekać niepokojący obiekt na spacerze czy w ogrodzie, ale nie wokalizuje nadmiernie i zawsze jej szczekanie jest dla nas zaskoczeniem, że ona w ogóle to potrafi 😉 Natomiast wokalizacje w postaci jęczków i szerokiego paletaża zaśpiewów są raczej zabawnym akcentem jej obecności niż uciążliwością. Jest zuchwała, sprytna i dość samolubna więc zdajemy sobie sprawę, że wszelkie nasze słabości zostaną wykorzystane przeciwko nam. Nie jest psem pieszczoszkiem i woli spędzać czas w domu raczej na obserwacji niż interakcji i czułościach.

Wspaniałe jest to, że uwielbia treningi z człowiekiem i na każdy rodzaj treningowej aktywności reaguje z ogromną ochotą. Zabawy szarpakiem, elementy psich sportów, aport, posłuszeństwo, nosework – w każdą aktywność wchodzi na sto procent, daje z siebie wszystko i jest świetna. Od razu oferuje wspaniałe skupienie, wyostrza każdy zmysł, a bardzo dobra motywacja na jedzenie pozwala na szybką naukę nawet skomplikowanych poleceń. Jednak, kiedy brakuje sukcesów szybko się frustruje i zniechęca, dlatego pozytywne wzmocnienia są w pracy z nią tak ważne (i tu znów wspaniale, że ma wspomnianą motywację na jedzenie, bo to argument nie do pobicia, kiedy trzeba zrobić coś, co akurat niekoniecznie jest po jej myśli).

Podczas wykonywania komend sprytnie kalkuluje czy się to opłaca. Podczas zabawy, jeśli jest nudno, to się nie angażuje. Można powiedzieć, że szanuje swój czas i energię. Przyznaję, że uczę się tego od niej, bo to cenna umiejętność.

Za podsumowanie przytoczę słowa naszego syna, który mówi, że Sonda „wniosła do domu pomnożenie” – jak jest kiepsko, to jest gorzej, a jak jest dobrze, to jest najlepiej, bo z nią po prostu wszystko jest BARDZIEJ :))

instagram:
@sonda.pies

5. Justyna: Mojra jest cudowna i charakterna, poważna acz słodko głupkowata – pełna kontrastów, co u niej uwielbiam. W mojej ocenie – piekielnie inteligentna. Zawsze chętna do wykonywania zadań, jednak dość szybko się frustruje, z czym pomagam jej sobie radzić. Potrafi być bardzo zawzięta i uparta (co według mnie będzie cechą doskonałą w sporcie, jednak jeszcze nie zawsze nasze cele są zbieżne), od początku wymaga bardzo dużo konsekwencji w wyznaczaniu zasad, każdą niedokładność potrafi wykorzystać na swoją korzyść, a niezadowolenie z egzekwowania zasad lubi okazać szczekiem, jednak w mieszkaniu nigdy nie wokalizuje na niepokojące dźwięki, czy odgłosy na klatce schodowej.
Mojra jest bardzo przyjacielska do wszystkich ludzi, natomiast niezaczepiana przez innych na ulicy doskonale ich ignoruje i mija bezproblemowo nawet „cmokaczy”. Mimo że w kontakcie z dorosłymi jest mało delikatna, skoczna i lubiąca użyć zębów (uwaga na nosy), tak z dziećmi bardzo szybko podłapuje zasady interakcji, nigdy nie było problemu z zaganianiem, biega z dzieckiem, a nie za nim, uwielbia zabawę w aport (nawet mi tak chętnie nie przynosi zabawki), jednak niektóre nieprzewidywalne ruchy małych dziecięcych rączek ją niepokoją, co okazuje cichym wycofaniem się z kontaktu. Na spacerach miejskich dużo pracujmy nad komunikacją smyczą, co Mojra bardzo szybko zrozumiała, potrafi ładnie iść przy nodze, podążać za mną, odpuszczać psy i łapać kontakt, dopóki nie upatrzy sobie jakiegoś śmiecia, liścia czy kamienia, które psi móżdżek każe w mig pożreć. A skoro o żarełku mowa – motywacja pokarmowa u Mojry jest na najwyższym poziomie – za mięcho zrobi wszystko, co naprawdę ułatwia trening sztuczek jak i naukę codziennego życia w mieście – w  co wkładamy ogrom pracy, by była w stanie dobrze się odnaleźć w miejskim zgiełku.  Od początku sporo chodzi też bez smyczy w lasach czy na łąkach, pięknie się wtedy pilnuje, ładnie korzysta z wyznaczonego czasu wolnego, ale też chętnie wraca do roboty przy nodze. Saren nie zauważa lub ignoruje, nie zauważyłam póki co instynktu pogoni za zwierzyną – no, chyba że na drodze stanie jej jeż 😉 tych kolczaków to ona nie cierpi, trzeba je obszczekać i trudno jest ją wtedy skupić na sobie. W terenie wynajdzie każdy akwen, uwielbia wodę, żadnego strumyka ani kałuży nie minie obojętnie, jednak za każdym razem spogląda, czy pomysł aprobuję i potrafi zrespektować zakaz. Mimo dość wysokiego poziomu energii, wcale nie wymaga kilku godzin aktywności, żeby się zmęczyć – często godzina spaceru lub 15 minut treningu to już dla niej zdecydowanie wystarczająco, co nie znaczy, że aktywności odmówi; jednak po bardziej imprezowym dniu, kolejny (lub dwa) może niemal w całości przespać. Pomimo tego, że w moim domu rodzinnym zawsze były psy, Mojra jest moim pierwszym psem, za którego jestem w pełni odpowiedzialna, którego mam od szczeniaka – i wiele kwestii okazało się być trudne do ogarnięcia, więc współpraca z trenerką znacząco ułatwia tę przygodę skierować na dobre tory. Mimo typowych „owczarkowych” trudności na początku naszej drogi, w tym momencie nie wyobrażam sobie życia bez Mojry, ta dziewczyna absolutnie rozkochała mnie w sobie i w rasie, jest świetną towarzyszką i najlepszą przytulanką.

6. Małgosia: Otis to nasz pierwszy pies, choć przez całe życie marzyłam o czworonogu. Długo szukałam odpowiedniej rasy, wybrałam owczarka australijskiego wiedząc, że nie jest to łatwa rasa ale Otis totalnie mnie zaskoczył. Okazał się być psem, który nie niszczy w domu (nic poza swoimi zabawkami) nawet jako szczeniak. Jest łatwy do ułożenia i szybko łapie wszelkie sztuczki, motywacja zabawą i jedzeniem sprawdza się doskonale. Jednym z wyzwań, nad którym musimy jeszcze pracować, jest jego fiksacja na zabawę z innymi psami. Na spacerach ciągnie do innych psów nawet jeśli są daleko (czasem również dzieci), nie chce odpuścić. To w dużej mierze kwestia komunikacji z naszej strony. Widać, że potrzeba tu cierpliwości i konsekwencji. Szczególnie teraz, gdy wchodzi w trudny wiek, burzy hormonów i testowania naszej cierpliwości. Otis jest bardzo mądry i szybko wyłapuje, gdzie może nas przechytrzyć zapamiętując, co mu odpuszczamy. Od początku starał się ustawić hierarchię z naszą 8-letnią córką, robił to w łagodny sposób ale widać było sygnały „ja tu rządzę”. Byliśmy czujni i po jakimś czasie sam zrozumiał, że nie tędy droga 😉 Teraz są praktycznie nierozłączni. Jako prawdziwy atencjusz, ciągle chce się bawić lub być głaskany. Czasem gdy domaga się przytulania z ciężkim sercem musimy go zignorować, by nauczył się nicnierobienia. Od początku akceptuje klatkę, choć nie jest to jego ulubione miejsce. Kiedy jest zamknięty w kennelu nie protestuje. Poza nim, sam w domu głównie przesypia czas nie sprawiając żadnych problemów. Sprawdził się również w dalekich podróżach samochodem, gdzie jest właściwie bezproblemowy. Myślałam, że wyjazdy z psem będą ciężkie a tu również miła niespodzianka! Czas z Otisem jest pełen radości jak i wyzwań, nad którymi cierpliwie pracujemy. Wiele pracy jeszcze przed nami ale kiedy widzi się efekty to czysta przyjemność. 😊 Jest to pies, który kupił serca całej naszej rodziny, na czele z mężem (początkowo był przeciwny!), pies to teraz jego oczko w głowie. Obecność Otisa to dla nas czysta radość. Był najlepszą decyzją jaką mogliśmy podjąć ❤️ choć wiem, że ogromny udział mają w tym geny jego rodziców!

7. Dagmara: Merlot… Idealny w pracy z dziećmi w dogoterapii a pracujemy z autystami w stopniu umiarkowanym i głębokim. Gaduła wykłócacz i wymuszacz. Cudowny pies w życiu – przytulas. Spokojny zrównoważony charakter. Cudowny w pracy na ringu co mówią zresztą wyniki.

8.  Jackie była malutką czarna kuleczką, a teraz jest chyba najsłynniejsza psią influencerką z Mareeba stacjonującą w mieście Bydgoszcz.

Agnieszka o swej podopiecznej:

Jackie – energia w czystej postaci, zaklęta w patyku

Jackie to trójkolorowa eksploratorka – wszędzie jej pełno, a jej ulubione kierunki to: w stronę wody, w stronę kałuży albo w stronę najbardziej błotnistego kawałka parku. Skacze przez trawy, tarza się z radością i biega na złamanie karku z psiapsi Inką – energiczną pinczerką w tym samym wieku, która zna ten rytm doskonale.

Spacer to dla Jackie najważniejsze słowo świata. A powrót? Cóż – gryzie smycz, zapewne z żalu, że to już koniec przygody.
W domu Jackie kocha pieszczoty – szczególnie drapanie w okolicach szyi i… tyłu. Gdy tylko ręka trafi w okolice nasady ogona, Jackie zaczyna swój taniec: przenosi ciężar z lewej łapy na prawą, jakby tańczyła 💃 w rytmie szczęścia. Widok nie do podrobienia.

Uwielbia też swoje zabawki – szarpaki, piłki, pluszaki i – oczywiście – patyki, które nierzadko okazują się skuteczniejszą nagrodą niż wątróbka czy kocia liofilizowana kaczka.
Szczególne miejsce w jej sercu (i uszach) mają piszczałki 🎶 – na ich dźwięk Jackie reaguje szybciej niż na swoje imię.

Jackie uwielbia ludzi – dużych i małych – i bardzo cieszy się z obecności innych psów. Koty? Z Iskrą tworzą duet, który póki co działa trochę jednostronnie – Jackie kocha, Iskra znosi z godnością.
Ostatnio Jackie odkryła nową pasję: polowanie na motylki i owady 🐞 – widok jest przezabawny i absolutnie rozczulający.

Wiosna to dopiero druga z pór roku, które poznaje, eksplorując świat na zewnątrz. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej… 😄

Jackie prowadzi też swój profil na Instagramie: @foundmyjackie
Dzieli się tam swoim światem z poziomu patyka, nosa i spotkań z lokalną psią ekipą 🐾

9. Rhett. Patrycja:

Rhett, Redosław, Redzio
Ten 8-miesięczny owczarek australijski to prawdziwa iskra radości – pogodny, otwarty i niezwykle nastawiony na kontakt z człowiekiem. Od najmłodszych miesięcy zachwyca swoją towarzyskością, chęcią współpracy i ogromną radością życia. Zawsze blisko ludzi, szuka relacji, wspólnej zabawy i możliwości bycia częścią codziennych aktywności.
 
To pies wesoły, energiczny, ale także bardzo emocjonalny – intensywnie przeżywa świat i potrzebuje stabilnej relacji z opiekunem, cierpliwości i zrozumienia Jak przystało na ozika, jest inteligentny, pojętny i niezwykle oddany a także przejawia się bardzo pozytywny stosunek do dzieci. Jest sporym fajtłapą ale to tylko dodaje mu uroku, którego zresztą mu nie brakuje.  
 
To nasz czwarty owczarek australijski – każdy z nich nauczył nas czegoś innego i ukształtował nasze podejście do tej wyjątkowej rasy. Dzięki temu wiemy, jak ważne jest indywidualne podejście, cierpliwość oraz budowanie relacji i wspieranie psa w jego rozwoju od pierwszych miesięcy życia. Rhett już teraz pokazuje, jak wiele ma do zaoferowania – i jak bardzo ceni sobie obecność człowieka w swoim świecie.
Dostrzegając swoje błędy czekamy na to co przyniesie nam wspólna przyszłość i czym jeszcze zaskoczy nas ten rudy piesek. 
 
Spotkanie rodzeństwa tri w Potoku Złotym. Od lewej: Prada, Mojra, Rhett, Jackie.